Jeszcze tylko rok... A potem? Hulaj duszo, piekla nie ma! A na
razie niestety chodze do liceum, z glowa w chmurach, pelna marzen. Dusze
sie z braku mozliwosci wyjechania. Ja chce zyc! Chce zwiedzac! Nocowac w
namiocie! Poznawac ludzi! Serce mi sie wyrywa do dziczy. Nie jestem
typem miastowego czlowieka, typem osadnika. Lubie zmieniac miejsca
Chcialabym...
Chcialabym wyjechac tam, gdzie czas nie istnieje, gdzie nie ma
pospiechu. Tam gdzie ludzie po prostu zyja. Czytalam kiedys ksiazke
Beaty Pawlikowskiej (polecam wszystkie jej ksiazki o podrozach, bardzo
przyjemnie i niestety szybko sie czyta), ktora tak
opisywala jakas dzungle w Ameryce Poludniowej. A wiec tam chce jechac!
Do dzungli! Ale po drodze mysle, ze zwiedze caly swiat, aby docenic
cisze panujaca tam. Do ruchliwego i glosnego Nowego Jorku, do opery w
Sydney, do wielkiego i nieprzewidywalnego Bangkoku!
Kiedys
myslalam, ze beda jedna z tych kobiet, ktore podrozuja same i niczego
sie nie boja. Myslalam, ze podrozowanie w pojedynke, jest duzo lepsze
niz w grupie. Prawdopodobnie dlatego, ze jestem troche typem samotnika.
Nie lubie duzych grup ludzi, glosnych rozmow i krzykow. Lubie usiasc w
ciszy, z kubkiem herbaty w dloniach i napawac sie widokami. Okazalo sie, ze nie
tylko ja tak lubie. Poznalam chlopaka. Gdy sie w nim zakochalam,
nie wiedzialam, ze jestesmy identyczni w glowie i sercu. Teraz
chcialabym jezdzic z nim. Oboje bylibysmy samotnikami siedzacymi razem i
pijacymi herbate (no, ewentualnie piwo), podziwiajacymi widoki. Razem.
~ Pepilio
No comments:
Post a Comment