Tuesday, September 20, 2016

Margaret Mitchell - "Przeminelo z wiatrem"

Wydawnictwo: Albatros

Tlumaczenie: Celina Wieniewska

Rok wydania: 2015

Ilosc stron: 1137

Jezyk: polski

Moja ocena: 10 / 10



Mysle i mysle, i wiecie co? Nie bede pisala recenzji tej powiesci. Dlaczego?
Bo zostalo juz napisanych 3284620387 recenzji, wiec moja nie wnioslaby nic nowego.
Bo ta ksiazka zlamala mi serce.
Bo pokochalam Rhetta Butlera.
Bo jest to jedna z najlepszych ksiazek, jakie czytalam (i laduje na miejscu pierwszym na mojej liscie ulubionych ksiazek ever). Nie mam slow, aby ja opisac.
Bo nie dalo sie od niej oderwac.
Bo byla wzruszajaca, irytujaca, uszczesliwiajaca, dolujaca, kochana.
Bo nie.


You're so brutal to those who love you, Scarlett. You take their love and hold it over their heads like a whip

Jednak musze napisac tylko dwa zdania.
Scarlett O'Hara. To imie znaja chyba wszyscy, rowniez Ci, ktorzy z ksiazka nigdy nie mieli do czynienia. Moja znajomosc ze Scarlett byla dosyc burzliwa, jak chyba wszystkie jej znajomosci. Na poczatku tolerowalam ja, w srodku powiesci podziwialam, a na koncu juz nie moglam zniesc. Jest to najprawdziwiej przedstawiona postac ksiazkowa, jaka znam. Margaret stworzyla Scarlett z cechami dobrymi i zlymi. Czasami jest rozczulajaca, glownie jednak nieznosna.
Rhett Butler. Ohh Rhett! To imie za to znaja na pewno wszystkie kobiety. A najlepiej moja mama! Rhetta pokochalam od pierwszej sceny w Dwunastu Debach i juz chyba na zawsze pozostanie w moim sercu. Wrazliwy, kochajacy mezczyzna pod maska dupka. Ahh!
No i jeszcze jest Melania. Uplasowila sie na drugim miejscu (tuz za Rhettem) ulubionych bohaterow tej powiesci. Nie wiem, jakie odczucia do Melani maja inni, rzadko pojawia sie w recenzjach. Dlaczego akurat ona jest na drugim miejscu? Bo jest silna, jest dobra, wierzy w ludzi, probuje zawsze wszystkim dogodzic. I mimo, ze czasami jest glupiutka i latwowierna, lubie ja. I cenie takich ludzi.

“Burdens are for shoulders strong enough to carry them.”  

Jest to chyba najwieksza ksiazka, jaka w zyciu czytalam. 1137 stron pochlonelam w dwa tygodnie. Nie moglam sie oderwac! Mama mnie wkurzala, bo mi mowila tylko czesciowo co sie stanie, i nigyd nie dokanczala swojej wypowiedzi. Nie moglam doczekac sie zakonczenia!
Przed samym zakonczeniem ksiazki moje serce krwawilo. Byly tam dwie sceny, jedna po drugiej, ktore mnie skrzywdzily! Ciesze sie, ze autorka nie zlamala mi totalnie serca zakonczeniem. Nie jest to co prawda happy ending, ale mozemy sobie dopowiadac wlasne zakoczenia. Autorka pozostawila naszej wyobrazni pole do popisu.

“I'll think of it tomorrow, at Tara. I can stand it then. Tomorrow, I'll think of some way to get him back. After all, tomorrow is another day.”  

Ps. Wybaczcie, za tak dluga nieobecnosc na blogu, realia zycia pochlonely mnie calkowicie. Praca, szkola, nauka, praca, szkola, nauka. Ale od teraz bede sie starala dodawac notki systematycznie. Moze nie jakos mega czesto ale mysle, ze tak ze 2 razy w tygodniu dam rade!

~ Pepilio


Zdjecie pokazujace wielkosc ksiazki...

2 comments:

  1. Uwielbiam tę ponadczasową powieść. Coś wspaniałego!

    ReplyDelete
  2. Nie czytałam jeszcze tej powieści, ale chyba jak każdy orientuję się bardzo dobrze w jej treści... i jestem pewna, że mnie także złamie... mam nadzieję, że uda mi się ją przeczytać najpóźniej w 2017 roku... (jak to strasznie brzmi...).
    Pozdrawiam i życzę jak najwięcej czasu na blogowanie, czytanie i wiele innych fajnych i dających satysfakcję rzeczy :)

    ReplyDelete