Rok wydania: 28.10.2014
Ilosc stron: 240
Jezyk: angielski
Moja ocena: 9/10
Kazdy potwor potrzebuje odrobiny milosci i wiary w siebie, aby stac sie lepszym istnieniem. Milosc potrafi zdzialac cuda. To ona dziala najsilniej, jednak sa tez inne sposoby wplywania na ludzi. Tak na prawde wystarczy jeden usmiech, lub dwa mile slowa, a sprawimy komus przyjemnosc i poprawimy dzien. Dodatkowo - dobro wedruje. Jesli my sprawimy komus radosc, owy ktos bedzie chcial sprawic radosc kolejnym osobom. Wystarczy tylko, ze rozpoczniemy ten lancuch szczescia i milosci. Do dziela!
There is no ideal world for you to wait around for. The world is always just what it is now, and it's up to you how you respond to it.
"Warm bodies" zdecydowanie laduje za rowno na liscie najlepszych ksiazek przeczytanych w 2016 roku, jak i na liscie ulubionych. Widze jednak, ze zarowno na lubimyczytac.pl jak i na goodreads.com ma srednia ocene (goodreads - 3.94, lubimy - 6.92). Byc moze za bardzo sie wczulam w ta ksiazke, za duzo czytalam miedzy wierszami. Jednak uwielbiam ja!
Stop!
Kim jesteś? Niech wspomnienia się rozpłyną.
Oczy cię pieką - zamrugaj. Odetchnij chrapliwie.
Znów jesteś sobą. Jesteś nikim.
Witaj z powrotem.
Powiesc jest napisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia R. R to zombi. R nie pamieta swojego pelnego imienia, nie ma zadnych wspomnien z poprzedniego zycia i jest... zagubiony. Juz od pierwszych stron widac, ze nie pasuje do bycia zombie i mu to nie bardzo odpowiada. R mysli duzo i filozofuje, jednak gdy otwiera usta wydobywaja sie z nich tylko warkniecia i burkniecia. Na innych zombie patrzy z ukosa, nie do konca rozumiejac ich poczynan. R musi jesc ludzi, aby przezyc. Pewnego dnia bedac na polowaniu, R zjada mozg mlodego chlopaka. Zjadajac jego mozg, widzi jego zycie, oraz jego milosc do dziewczyny - Julie. Pod wplywem impulsu ratuje dziewczyny wyrywajac ja z rak innego zombie i zabiera do siebie do domu.
Zasmuca mnie jednak to, że zapomnieliśmy naszych imion. Już pomijając wszystko inne, to wydaje mi się najbardziej tragiczne. Tęsknię za swoim i opłakuję te należące do innych, ponieważ chciałbym ich kochać, a nie wiem, kim są.
Bardzo mnie zaskoczyla informacja, iz jest to pierwsza powiesc Isaaca Marion. Zaskoczyla, poniewaz ksiazka jest napisana idealnie. Nie brakuje w niej humoru, glebokich mysli przemyconych w prostych zdaniach, czy metafor. No ale nie bede sie rozpisywac, bo chcialam Wam jeszcze wkleic 10 powodow, dlaczego warto przeczytac te powiesc (napisanych przez Maggie Stiefvater na goodreads). No i duzo, duuuzo cytatow. Siekajcie po ta ksiazke, gdy tylko bedziecie mieli okazje. Nie jestem pewna czy wszyscy rozumieja jej przeslanie, bo widze, ze czasami otrzymuje bardzo niskie oceny. A moze to ja "nadrozumialam" tresc. Tak, czy siak siegnijcie i przekonajcie sie sami.
~ Pepilio
Ps: Dajcie znac, jesli czegos nie rozumiecie. Moge to przetlumaczyc na polski.
Ps2: Wiem, wiem ze powinnam sie zdecydowac na jeden jezyk cytatow (albo polski, albo angielski), jednak czytalam ksiazke po angielsku i niektore cytaty po prostu mi nie pasowaly po polsku.
Ps3: Mam nowego laptopa i sie boje sciagnac programu do obrobki zdjec, wiec obrabialam w internecie i mi zjechala jakosc... Jesli macie jakies w 100 % pewne programy, podajcie prosze w komentarzach :)
Ten Reasons to Read WARM BODIES1. It is a zombie book. But not like that. In the spirit of honesty, I had this book as an advanced review copy for literally months before I picked it up. It had glowing reviews from Stephanie Meyer, so I figured it couldn’t be that gross, and a glowing quote from Audrey Niffeneggar, so I figured it had to be well-written. But . . . zombies. Hopeless gore. I have a pretty strict disinterest in zombies that I break only for Carrie Ryan’s books. I’m not going to tell you this isn’t a zombie book, because it is -- there is brain eating and arms falling off and shotguns and gray matter and OMG WHAT ARE WE GOING TO EAT FOR DINNER - YOU!? and all the traditional zombie nihilism. But I will tell you this: it doesn’t feel like a zombie book.
2. R, the narrator. What really makes this book not feel like a zombie book is that it’s told from R’s point of view -- and he’s a zombie. It’s not glorified or toned down, but R makes the book different because he’s different. Somewhere in the core of his zombie brain, there’s a bit of R left, and watching that struggle against the delightfully metaphorical zombiesm is just . . . lovely and agonizing. In a good way.
3. Did I mention metaphor? Well, let me do it again. The metaphor that the zombies stand for is not deeply hidden in WARM BODIES, and it’s equal parts lesson and warning. It also happens to be something I deeply, deeply believe in. I don’t want to say it’s about self actualization, because who even knows what that means outside of a Meg Ryan movie. It’s about living life to the fullest and feeling everything you can and not being afraid. Maybe that does sound a little like a Meg Ryan movie.
4. It’s short. It’s not that I don’t like long books -- I love ‘em. But there was something very satisfying about reading this perfectly paced slender novel in three or four hours. It makes me think I’m going to do it again.
5. The book begins with R saving a girl -- Julie -- from certain death from both himself and other zombies. Oh how easy it would be for this to descend into pure cheesiness. How easy it would be for them to stop being real people. How easy it would be for Julie to be a construct instead of a real girl worth saving. But Isaac Marion veers away from all that. If at some points R becomes dangerously sentimental, it’s noted with a wry smile. It’s all rather delightful at some points. There’s one scene that’s sort of . . . Wall-E with dead people.
6. R’s so nice. No, really. He’s like . . . nice. If he wasn’t dead, I’d be all, what a nice boy you are, playing Sinatra for your girlfriend.
7. Pretty prose bonus round! “I dream my necrotic cells shrugging off their lethargy, inflating and lighting up like Christmas deep in my dark core. Am I inventing all this like the beer buzz? A placebo? An optimistic illusion? Either way, I feel the flatline of my existence disrupting, forming heartbeat hills and valleys.”
8. There’s a Mercedes convertible in it. As if we even NEED reasons 1-7 or 9-10 anymore.
9. No, really, really, it does not read like a zombie book. Your mom would read it. Probably. Well, it really depends on your mom. Back up. Have I steered you wrong before? No. No, I haven’t.
10. You’ve been looking for a book where you finish it with a smile on your face, haven’t you? I know it. Well, this is it.
Mój przyjaciel, M, mówi, że ironia bycia zombie wynika z tego, że wszystko jest zabawne, ale nie możesz się uśmiechać, bo zgniły ci wargi.
In my mind I am eloquent; I can climb intricate scaffolds of words to reach the highest cathedral ceilings and paint my thoughts. But when I open my mouth, everything collapses.
Myślę, że przez stulecia sami się zniszczyliśmy. Pogrzebaliśmy się pod chciwością, nienawiścią i każdym innym grzechem, który można sobie wyobrazić, aż nasze dusze wreszcie spadły na najniższy możliwy stopień we wszechświecie. A potem wydrapały sobie w nim dziurę prowadzącą do jakiegoś... ciemnego miejsca.
We are where we are, however we got here. What matters is where we go next.”
...wanting change is step one, but step two is taking it
We smile, because this is how we save the world
No comments:
Post a Comment