Monday, July 25, 2016

Przyjemny dzien na zakonczenie ciezkiego tygodnia - "rejs" z Hjellestad do Bergen



Ostatnio czulam sie bardzo dorosla. I bardzo zmeczona. Pracowalam po 7 - 8 godzin dziennie, o takiej porze dnia, ze juz nie dawalam rady nic innego robic. Wstawalam, jadlam sniadanie, szlam do pracy, tam kupowalam obiad, wracalam do domu, jadlam i szlam spac. Niestety dojazd do pracy zajmuje mi ok. 1.5 godziny w jedna strone, wiec troche czasu mi "ucieka" w autobusie. Dodatkowo bylam sama w domu i wcale mi sie to nie podobalo. Z moim samcem mieszkam juz dwa lata, i sie rzadko rozstajemy, wiec nie bylo jakos super milo budzic sie codziennie rano sama i przychodzic po pracy do pustego domu. No i to on gotuje...

Nie wiem, czy chcecie wiedziec co robie w pracy, ale i tak napisze. Pracuje w resteuracji, jako kelnerka. Robie drinki, roznosze jedzenie, uzupelniam jakies sole i pieprze, ustawiam szklanki w barze itd itp. Jest spoko, lubie taka prace. Ale szefowie sa mega przerazajacy. Oboje sa chinskiego pochodzenia, trzymaja sie mega zasad. Nie mozna czegos zrobic byle jak. Jesli nakrywam obrusem stol, wszystko musi byc rowno, zadnych falbanek, sztucce 1-2 cm od kranca stolu, kieliszek przy nozu i mnostwo innych zasad. Ale jest fajnie, praca jest w porzaku, no i jest w centrum miasta! I dostaje jesc.
No wiec ostatnio pracowalam chyba 8 dni pod rzad, i nagle dowiaduje sie, ze mam cztery dni wolne. Cztery! Dzwonie do samca i pytam gdzie jest. Okazalo sie, ze wlasnie przycumowali do kei tylko dwie godziny autobusem od mojego domu. No to jade. Samiec byl na tygodniowym rejsie zaglowka z jego wujkiem i wujka zona. Dolaczylam sie do nich w ostatnim dniu. Jak to bywa na jachtach, bylo ciasno i przytulnie. Wujek jest niepelnosprawny, stracil wladze w nogach po wypadku, zona jest z tajlandii i jest taka przytulna! Tylko szkoda, ze ma taki akcent, ze czasami nie jestem pewna czy mowi jeszcze po norwesku, czy juz po tajsku. Ogolnie kapitanem jest wujek, i jest swietny! Nie moglam sie nadziwic, jak wszyscy sie go sluchaja i ze panuje nad lodka duzo lepiej niz pelnosprawni kapitanowie. Przemieszczal sie wszedzie sam, musi miec mega silne rece, bo tam gdzie ja nie moglam sie podciagnac z pozycji stajacej, tam on sie podciagal! Raz pozeglowal nawet SAM na Szetland. Jacht bardzo jadny, yamaha w koloze bordowo-czerwonym, dosyc duzy. Koje ciasne, ale przytulne. Niestety akurat tego dnia, gdy ja bylam na pokladzie, nie bylo pogody do zeglowania. Musielismy wspomagac sie motorem, ale mimo wszystko widoki byly takie piekne! No i wplyniecie do Bergen z tej strony - niezapomniane przezycie.
Jesli chodzi o dalsze plany lodkowe, to lecimy w sierpniu do ojczyzny pozeglowac tylko we dwojke kilka dni. Pozniej moze zrobimy wyjazd ekipa we wrzesniu na tydzien. No a w przyszlym roku to juz mam nadzieje, ze na wlasnej lodce bedziemy przemierzac wybrzeze Norwegii.

~ Pepilio





Akurat to zdjecie jest zrobione nad miescinka w ktorej mieszkam, z mojego ogrodka




No comments:

Post a Comment